ARTI GRABOWSKI – już nie artysta, lecz PROJEKTANT – performance „CV” na Zamku Krzyżackim w Świeciu (w ramach „Przebudzenia 20.10”)

Categories:  [POLE SZTUKI], > performance, FESTIWALE I PROJEKTY

13 sierpnia w Świeckim Zamku Krzyżackim – po raz kolejny w historii tego Zamku – gościł Arti Grabowski.

Historia lubi zataczać koło

W ubiegłym roku Arti swoim performance`em miał uroczyście otworzyć projekt „Przebudzenie-Reaktywację”. Niestety, w wyniku kontuzji dotarł do Świecia znacznie później, niemniej przygotowany wtedy – specjalnie na to wydarzenie – performance odbył się w Zamku w innym terminie. Zostaliśmy świadkami niebywale FAJNEJ RZECZY! Nie da się ukryć, że tytuł wymyślony przez Artiego „Mam taką fajną rzecz przygotowaną” – doskonale wpisał się w to, co odegrał przed nami na Zamku – 29 marca 2009r. (fotoreportaż i informacje na stronie: http://www.oksir.com.pl/stig/arti2/), a sam Arti po swoich tygodniowych działaniach w Świeciu w pamięci mieszkańców na stałe odcisnął niezwykle pozytywny ślad.

W tym roku również Arti miał otwierać „Przebudzenie” – specjalnie opracowanym performance…, ale tym razem to operacja i rekonwalescencja po niej przesunęły w czasie jego przyjazd do Świecia. Performance odbył się tradycyjnie już w późniejszym terminie.

Jaką tym razem miał dla nas niespodziankę?

Przed performance`em

W przestrzennej sali Świeckiego Zamku Krzyżackiego i jej surowych, ceglanych murach, panował półmrok i dający się odczuć delikatny, miły, wręcz zbawienny (w upalne dni, takie, jak tamten), piwniczny chłód. W przygotowanej do działań Artiego przestrzeni uwagę przykuwała wyrazista CZERWIEŃ, a ściślej – „płachta” w tym kolorze, której początek brał się ze swego rodzaju mównicy, po czym płachta ta biegła w dół i dalej rozpościerała się na ziemi, tworząc długi (ponad pięciometrowy) „szlak” – swoisty dywan, na zakończeniu którego ustawione były białe drzwi.

Na czerwonej mównicy – niewielki drewniany stojak, pakiet kartonowych „podkładek”, piersiówka.

Pojawił się Arti serdeczny, uprzejmy, elegancki – koszula i spodnie w klasycznej czerni.

Po performance

Na ziemi leżały drzwi – podziurawione kilkudziesięcioma 30-sto centymetrowymi gwoźdźmi, przytwierdzającymi szereg różnorodnych napisów, a właściwie skrótów (przygotowanych na tekturowych podkładkach). W zależności od danego odbiorcy – skrótów – powszechnie mu znanych, bądź też takich, z którymi być może stykał się po raz pierwszy – PRL, ADHD, ID, PIN, PKS, DR, MGR, HIV, DNA, WKU, EU, SLD, ASP, MO, UW, VIP, USA, INRI, NFZ, PCK, AA, LSD, PO, PIS, AGD, ZUS i wiele, wiele innych (przytoczonych tutaj zupełnie wyrywkowo) – ponad 60 sztuk!

Arti był teraz mokry od potu, już bez koszuli – ściągnął ją (w trakcie performance) jednym, energicznym szarpnięciem – jednocześnie odrywając wszystkie jej guziki. Twarz pomalowaną miał sprejem w pionowe, wręcz „agresywnie potraktowane” pasy – spod dominującej czerni przebijała czerwień. Dłonie również umazane farbą, dodatkowo od wbijania gwoździ nabyły kilka odcisków/uszkodzeń. Oddychał pospiesznie i ciężko, zapewne jeszcze zmęczony potężną dawką dzikości, absurdu i szaleństwa, nieprzewidywalności, które z siebie dla nas uwolnił.

Arti Grabowski w Świeciu w ramach "Przebudzenia 20.10", fot. Marcin Saldat

Arti Grabowski w Świeciu w ramach "Przebudzenia 20.10", fot. Marcin Saldat

Tym razem – nie artysta, lecz PROJEKTANT!

Arti rozpoczął performance stonowanym głosem i słowami: „Nie jestem artystą, jestem projektantem”. I zaczęło się! Z pakietu tekturowych skrótów – wyciągał w odpowiedniej kolejności pojedyncze sztuki, każdą z nich najpierw „prezentował” na stojaku, ubarwiając oryginalnym komentarzem, następnie zaś biegł po czerwonym „dywanie” i przybijał ją gwoździem (gołymi rękoma) do drzwi. Każdy komentarz był zupełnie inny, mimo, że wiele z nich bazowało na tym samym „wyrażeniu” – ale trudno mówić tu o słowach. Były to raczej (fenomenalnie!) zwizualizowane swoiste „dźwięko-obrazy”, w których tak samo ważne było brzmienie (jego natężenie, długość trwania, intonacja itd.), jak i mimika twarzy, czy gest je podkreślający.

Wrażenie było piorunujące – przed nami zaistniał imponujący teatr jednej osoby i zawarta w nim historia (jej, jak również i nasza) – „opowiedziana” bez słów, a jedynie poprzez „auć”, „a-ha”, „ups”, e-he”, „eeeee”, „no”, „nooo… no…” itp. Tych swoistych, wydobywających się dźwięków/mruknięć/onomatopeicznych zbitek, nie było wiele, ale niezmiernie trudno jest oddać słowami całą ich gamę i magię towarzyszących im gestów Grabowskiego. Jedno „AUĆ” – wypowiedziane/zobrazowane przez niego kilkadziesiąt razy, a żadne nie było takie samo, każde „bolało” zupełnie inaczej. Podobnie działo się z wszystkimi pozostałymi „dźwięko-obrazami”.

Ponadto, wyjaśniane przez Artiego skróty, a ściślej ich cena/wartość – na początku prezentowana na zasadzie przeciwstawień, wkrótce, w drodze błyskawicznie zmieniających się porównań i szeregu odpowiednich gestów/znaków zachwytu czy dezaprobaty, przewrotnie (w zasadzie nie wiadomo nawet kiedy), stawała się taka sama. Łapaliśmy się na tym, że byliśmy już skłonni uwierzyć, że ADHD czy WF – to jedno i to samo zjawisko, podobnie jak ASP i LSD, czy PIS i PO, i wiele innych – tylko na początku z pozoru wykluczających się – zestawień.

Arti Grabowski w Świeciu w ramach "Przebudzenia 20.10" fot. Marcin Saldat

Arti Grabowski w Świeciu w ramach "Przebudzenia 20.10" fot. Marcin Saldat

Arti Grabowski w Świeciu w ramach "Przebudzenia 20.10", fot. Marcin Saldat

Arti Grabowski w Świeciu w ramach "Przebudzenia 20.10", fot. Marcin Saldat

Arti bawił się i manipulował zarówno „słowem”, jak i naszą percepcją, bez ograniczeń. Wszystko tu było możliwe. Przeżyliśmy z nim historię kilkudziesięciu skrótów, wychodząc tylko z pozornym przeświadczeniem, że większość z nich „odczytaliśmy”, bo tak naprawdę nic w niej nie było jednoznaczne do końca. Bo czy performance zawierał np. elementy polityczne? Znając Artiego przypuszczam, że w odpowiedzi na to pytanie usłyszelibyśmy przewrotnie: „To był kompletnie niepolityczny performance”.

Przy pozytywnym szaleństwie/wariactwie, ogromnej dawce absurdu i totalnej magii, jaką po raz kolejny w Świeciu „zaserwował” nam Arti Grabowski, uderzająca zawsze jest jego skromność, wręcz pokora wobec tego, co robi. „Jestem tylko projektantem” – powiedział, nic ponadto. „Dziś wszyscy robią projekty” – dodał na końcu.

Tekst: Autor i kurator „Przebudzenia 20.10” – Karina Dzieweczyńska

Zdjęcia w ramach „Przebudzenia 20.10” – Marcin Saldat

http://www.oksir.com.pl/stig/arti-cv/

Strona projektu: www.przebudzenie.oksir.com.pl

Organizator: Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Świeciu

Projekt „Przebudzenie 20.10″ (Miasto Świecie – nowe spojrzenie)

dofinansowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego

w ramach programu operacyjnego „Wydarzenia artystyczne. Sztuki wizualne”

Na koniec – z życia wzięte

14 sierpnia 2010r., popołudnie, Świecie.

Krótka rozmowa pomiędzy mną a osobą nie orientującą się w zjawiskach sztuki współczesnej, tym bardziej w sztuce akcji, jaką jest performance.

Ja: Wiesz, ten facet, co dziś był u mnie, to słynny artysta, bardzo znany.

Rozmówca: A co on robi?

Ja: Arti to jeden z najbardziej cenionych artystów performance. Robi performance.

Rozmówca: Co???

Ja: Performance.

Rozmówca: Perfumy?!?

Czekam zatem na nowy zapach kolejnego perfum Artiego Grabowskiego.

Arti Grabowski w Świeciu w ramach "Przebudzenia 20.10", fot. Marcin Saldat

Arti Grabowski w Świeciu w ramach "Przebudzenia 20.10", fot. Marcin Saldat

Tags: , , , , , ,

Comments are closed.