Spowiadam się…

Categories:  [POLE SZTUKI]

Ceglarek – świat po Kobylarzu.

Tytuł powyższy niczego artyście nie ujmuje – Piotr Ceglarek jest jakością samą w sobie. Tak się jednak złożyło, że Czytelnia Sztuki zaproponowała nam jego nowy projekt zaraz po mocno zaistniałej instalacji Szymona Kobylarza. Świat „okołoapokaliptyczny”, który nam Ceglarek określił, gdyż jak sam twierdzi przestrzeń, w którą nas zabiera, to miejsce już po lub też tuż przed końcem świata, będzie więc przez wielu, a przeze mnie na pewno, widziany w kontekście działania Kobylarza. Doprecyzuję. Działania, bowiem wyjątkowo starannie zaaranżowane akcje i bardzo świadomie wykreowane konteksty uczyniły z ekspozycji Kobylarza wydarzenie, podkreślam raz jeszcze, daleko wykraczające poza kategorie plastyczne. Więcej nawet, obecność Ceglarka właśnie tu i teraz jest w dodatku wykrzyknikiem, podkreślającym wagę tego stwierdzenia.



Nie wiem na ile świadomie Czytelnia Sztuki postawiła na ten duet. Wiem jedno, jeśli świadomie, mamy do czynienia z nową w Gliwicach kategorią artystycznej dyskusji, jeśli nie – możemy mówić o znakomitej intuicji. Tu proszę tylko, żeby nikt z Czytelników nie wywiódł z tych stwierdzeń jakiejkolwiek sugestii o wyjątkowości czegokolwiek. Sądzę, że po prostu trochę znienacka, doczekaliśmy się w Gliwicach nowoczesnego miejsca promocji kultury, w którym rozumie się niezbędną dziś interaktywność dyscyplin sztuki, ich wzajemną korespondencję i przenikanie. Tak trzymać i wróćmy do Ceglarka, który musi mi wybaczyć, że do towarzystwa wezmę jednak Kobylarza.
Przeprowadzanie porównań między bardzo już znaczącym artystycznie Kobylarzem a dopiero wychodzącym w przestrzeń Ceglarkiem nie ma raczej sensu. Także prostota i surowość aranżacji tego drugiego ma się nijak do, mimo iż sterylnej, to przecież z rozmachem zrealizowanej instalacji pierwszego. Nie na płaszczyźnie plastycznej więc ani nawet estetycznej będę się starał jednak zderzyć ich przekaz. I to „zderzyć”, to bardzo dobre określenie. Oto bowiem mamy nagle za ich sprawą do czynienia z porównaniem dwóch koncepcji człowieczeństwa w kontekście kataklizmu absolutnego, końca świata, czy jak ów moment określimy. Będąc uczestnikiem obu wernisaży wyraźnie odczułem odmienność obu postaw ludzkich. Podkreślę, nie artysty, bowiem ten współczesny także w sztukach plastycznych bywa bardziej reżyserem i manipulatorem (co szczególnie potwierdził Kobylarz), lecz jego bohatera, człowieka, którego kreuje w myśl swojej koncepcji. Kreacja owa przebiega na dwa sposoby. Określiłbym je jako człowiek – sprawca i człowiek – efekt. Człowiek Kobylarza jest sprawczy. Może jego zabiegi okażą się bezskuteczne, ale ratunkowe kapsuły, które konstruuje stanowią jakąś szansę na ocalenie nawet w obliczu końca świata. Człowiek ów zdaje się uosabiać wewnętrzne przekonanie autora, że koniec świata, owszem, ale koniec człowieczeństwa? Nigdy! Bo koniec człowieczeństwa to będzie świadome, bez żadnej nadziei i walki opuszczenie rąk. Z przymrużeniem oka obserwuje Kobylarz zabiegi tysięcy „ratujących się” pod różnymi szerokościami geograficznymi i w swoich instalacjach daje im paszport do rzeczywistości.
A jakich ludzi obserwuje Ceglarek? Bezradnych i mogących tylko patrzeć. Spoglądając w oko wyroczni (?) widzimy własną postać przed którą rozciąga się krajobraz „po”. I nic nie możemy zrobić. Nie jest ważne czy cokolwiek zrobiliśmy wcześniej, ale teraz nie możemy nic. Wykonywane przez widzów ruchy, po drugiej stronie obserwowane w jednej płaszczyźnie, dla istniejącego tam świata nie mają żadnego znaczenia, niczego nie zmienią. Jesteśmy jedynie efektem naszego nicnierobienia wcześniej. Może zatem koncepcje Kobylarza i Ceglarka się nie wykluczają? Jeden proponuje jedyne możliwe, choć niekoniecznie skuteczne antidotum na wielki end, a dugi ukazuje rzeczywistą pozycję człowieka, gdyby mu się jednak nie udało. Tak, zakładam, że tak właśnie jest. Utwierdza mnie jeszcze w tym mniemaniu sam tytuł projektu „Po drugiej stronie jutra”. No właśnie, zbyt łatwo przyjęliśmy, że to „po drugiej stronie” rozpościera się za kuklokiem widniejącym w ścianie. Ale zastanówmy się. Tam przecież jest Jutro. Po drugiej stronie jesteśmy my! I zmienia się zupełnie optyka percepcji. Rzeczywista akcja kreacji Ceglarka odbywa się w owym pomieszczeniu, które musieliśmy przemierzyć wychodząc z obu wejść, nieco niepewnie, na widoku oczekujących. „Jak do konfesjonału!” – usłyszałem komentarz jednej z osób. Otóż to! Naturalny porządek, jaki podświadomie przyjęliśmy, nienarzucony, czekając na swoją kolej, cisza i skupienie z jakim podchodziliśmy do „oka proroka”. Niepewne ruchy, wykonywane abyśmy mogli postrzec postać po drugiej stronie jako siebie. I krótka, parudziesięciosekundowa… Spowiedź? Jeśli tak, to chyba właśnie z grzechu braku działania, które tak ceni sobie Kobylarz. Nie mam wątpliwości – nasza szansa jest właśnie pod drugiej stronie jutra. Dziś. Więc… biegiem do Kobylarza. Ten wie, co robić!
To tylko luźne zapiski. Procesu. Swobodnej percepcji. Wariacji umysłu na zadany temat. Odpowiedź na zasłyszany dialog. Reakcja na prowokację. A taką nie byłby żaden z dwóch projektów, gdyby rozpatrywać go oddzielnie. Czytelnia Sztuki jako pokój rozmów? Jak najbardziej!

Dariusz Jezierski

Szymon Kobylarz. Człowiek, który przeżył koniec świata. Czytelnia Sztuki. 21.01-06.03.2011
Piotr Ceglarek: Po drugiej stronie jutra. Czytelnia Sztuki. 09.03-13.03.2011.

Tags: , ,

Comments are closed.